www.domogarov.unl.pl - FORUM

Caryca24

W pierwszej chwili pomyślałam: niewykonalne. Ale potem przypomniałam sobie, że w czasach, gdy małżeństwa były aranżowane, małżonkowie czasem ledwie się znali przed ślubem, albo panna młoda została mniej lub bardziej przymuszona przez rodzinę, co rozsądniejsi młodzi mężowie godzili się na takie rozwiązanie, dając żonie czas na "przyzwyczajenie się": wspólna sypialnia, i tyle. Nawet umeblowanie sypialni w stylu dwa pojedyncze łóżka zamiast jednego łoża to nie była rzadkość. I często to było dobre wyjście na początek.
Czy z Helenką i Jurkiem by to zadziałało? Może... Helena miała wgrane, że Bohun to rzeźnik i gwałciciel. Swoją drogą, o ile pierwszy sąd mógł być poparty doświadczeniem, to skąd drugi? Ze stereotypu o Kozakach? Więc może, gdyby zobaczyła, że potrafi się opanować i nie chce jej skrzywdzić, to zmieniłaby zdanie? Trudno orzec. Tyle, że cała sytuacja wymagałaby od niego jednak sporo dojrzałości.
No i pierwszej nocy to ani jedno, ani drugie oka by nie zmrużyło. To na pewno.

Ada

Uwaga dla niki. My się tutaj nie bedziemy kłócić. Więc nie biegnij z nahajem. Po prostu mamy nową na forum. I musimy sie wymienić opiniami. Uprzedzam, że nie zamierzam sie kłócić z Toscą. A ona ze mną.

Tosca

Dla mnie zrobienie z Bohuna sadystycznego mordercy, który każe Tatarów rozdzierać końmi albo topić branki w Bosforze to świetny przykład podwójnych standardów Sienkiewicza. Kiedy morduje Kozak to źle, a kiedy np. Podbipięta latami planuje w widowiskowy sposób pozbawić głów trzech innowierców (których jedyną winą byłoby to, że akurat ustawili się w szeregu) i temu podporządkowuje całe swoje życie, o, wtedy to jest wielce chwalebny czyn.

Zresztą, uważam, że wszystkie okropieństwa przepisane przez Sienkiewicza Bohunowi mają tylko jeden cel: obrzydzić kobietom tego Kozaka za wszelką cenę. Jeśli Sienkiewicz koniecznie chciał to zrobić, proszę bardzo, miał wzór podany jak na tacy. Trzeba było upodobnić Bohuna do Afanasija Iwanowicza Wiaziemskiego, albo jeszcze lepiej: upodobnić Jana do Nikity <3 lub Jacka <3. Mówcie co chcecie, ale uważam, że o ile Bohun nigdy by Heleny nie skrzywdził, to Afanasij byłby do tego zdolny i cieszyłam się, że go Nikita solidnie poszczerbił szablą, bo gdyby nie to, wolę nie myśleć co by się stało z Heleną Dymitriewną.

A co do Skrzetuskiego:
Wywalenie za drzwi Czaplińskiego nigdy mi nie imponowało, dla mnie to zwykła karczemna burda, a nie żaden popis siły, odwagi, męskości i czego tam jeszcze ze strony Jana, a to, że Bohun na jego miejscu najprawdopodobniej by Czaplińskiego zabił, nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo Jan, jako naczelny protagonista i wzór do naśladowania dla czytelników, nie powinien zachowywać się jak warchoł.
Dlatego mnie oczarowali znacznie spokojniejsi bohaterowie, czyli Nikita Srebrny, Jaremka Skrzetuski i Jacek Taczewski, którzy, choć momentami wydawali się niepozorni, potrafili zachować zimą krew, ale gdy zachodziła potrzeba, sami załatwiali swoje sprawy, żaden nie dopuścił do tego, żeby ktokolwiek go wyręczał.
Ja również zamykam temat.

Caryca24

Chyba zamotałam się we własnej pokrętnej składni, ale w poprzednim poście chciałam powiedzieć, że sąd Heleny "Bohun-rzeźnik" był oparty na jej własnym doświadczeniu (zabicie służącego, zadyma w Rozłogach), a sąd "Bohun-gwałciciel" - nie poparty niczym.
Zgadzam się, Jurko B. okrutny był. Musiał wyrobić w sobie twardość charakteru i okrucieństwo, żeby w ogóle w tamtym środowisku, będąc sierotą, dożyć do wieku dorosłego. Ale z tym jego okrucieństwem sprawa jest jednak złożona: mamy jakby dwa plany: 1. to, co rzeczywiście robi; 2. to, o czym w powieści tylko słyszymy, taki "mit Bohuna", który wszyscy dookoła powtarzają i pewnie on sam też to podkręcał, żeby dopracować swój wizerunek (zwłaszcza przed Kozakami). I te wyprawy na czajki, rwanie końmi, nawet incydent z galerą z brankami, itp. to jest wszystko właśnie plan drugi. Nie sądzę, by zabijał dla zabawy. On się w ogóle kiepsko w życiu bawił.
Nie sądzę też, by jakoś radykalnie odstawał od innych osób ze swojego środowiska. Wtedy granice okrucieństwa były przesunięte w stosunku do obecnych. Mam wrażenie, że gdybym żyła na XVII-wiecznej Ukrainie, też bym wbijała na pal i rozrywała końmi. A tak, to tylko rzucić czasem jakimś przedmiotem pozostaje.
Uprzedzając: nie mam zamiaru niczym rzucać i kłótni też wywoływać nie chciałam

Tosca

Ada

Moja odpowiedz jest w watku o Kozakach by tutaj nie zaśmiecać.

Nie przejmuj się Carmen. Tylko my czasem z Tosca prowadzimy zażarte dyskusje i dziewczyny czują się jak w okopach.
Very Happy

Tosca

nika

Ada

Jeśli Ptaszyna sie wyrobi w weekend to będzie nowe zadanie.
Dodajemy jakieś utrudnienia dla zabawy?

Tosca

carmen

Ado, próbowałam kilka razy z awatarem ale próżny mój trud i na tym się skończyło
A co do wcześniejszych rozważań to tylko tak w dwóch słowach. Oczywiście zgadzam się ze stwierdzeniami Carycy i Tosci. Co byśmy nie napisały o Bohunie to i tak w zamyśle aurora Helena i tak musiała wybrać Jana, przecież inaczej cała powieść była by na marne i nici z "pokrzepienia serc" wraz z miłością od pierwszego wejrzenia.

nika

Ada

Do weekendu jeszcze troche czasu. I nie muszą to być słowa-klucze, ale mogą.

carmen