 |
www.domogarov.unl.pl - FORUM Forum polskiej nieoficjalnej strony poświęconej twórczości aktora Aleksandra Domogarova
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scarlett
Kompan
Dołączył: 20 Sie 2012
Posty: 1485
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:19, 23 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Cieszę się że, się Wam spodobało i masz rację Nilla, trzeba jakos zachowywac te materiały, bo nigdy nie wiadomo, kiedy znikną...
Ja tez najbardziej lubie własnie z tamtego okresu wywiady i filmiki, wtedy kiedy wszystko, co złe, bylo jeszcze przed nim (no i nie byłabym sobą, gdybym nie dodała, ze zwłaszcza wtedy absolutnie bosko wyglądał...)
A oto zdjęcie - nie zniosłabym, gdybyscie były poszkodowane i nie mogły zobaczyc tego spojrzenia;) musicie kliknąć, zjechać na dół okienka, ktore wyskoczy, i wtedy sie powiększa:
[link widoczny dla zalogowanych]
Pewnie gdzies juz było, ale dodam przy tym temacie - "filmowa" ilustracja jego zmagań ze zdaniem "a jeśli śpiących pomażemy krwią...", o których mówi nauczycielka:
http://www.youtube.com/watch?v=vCuG1vZoPkA
Nawiasem mówiąc, odporna emocjonalnie kobieta - niby widac ze jakos tam go ceni, ale ja nie potrafiłabym pracowac 2 miesiace z Saszą po pare godzin i to w tak emocjonalnych warunkach, a potem napisac takie "suche", pozbawione emocji sprawozdanie - najpierw musiałabym przejsc pare lat odwyku, a pewnie i to by nie pomogło
Miłego czytania, ogladania i podziwiania!
Pozwoliłam sobie przekopiowac pare mowiacych o Saszy recenzji, bo jak Nilla boje sie, ze znikna:
"Nowyje Izwiestia" 20 grudnia 2000
Elena Jampolska
Miłość i nikczemność - sprzeczności do pogodzenia
Polacy pokazali w Moskwie swojego "Makbeta" z naszym Aleksandrem Domogarowem w roli głównej.
"Makbet" krakowskiego teatru "Bagatela" pozostawił nie tyle wstrząsające, co korzystne wrażenie. Po pierwsze był krótki - szczególnie, jeśli porówna się go ze spektaklem Nekrociusa, podczas którego można było wyskoczyć na kolację i wrócić, bez obawy o utratę watku. Wielbiciele genialnego Litwina mogą zaprotestować, że jego "Makbet" śnił perłami wyobraźni, a ten jest płytki i banalny. Zgoda, płytki, ale wszak to cecha właściwa i płótnom malarskim - w odniesieniu do sztuki teatralnej nie koniecznie będaca wadą. I nie jest to spektakl banalny - raczej tradycyjny. Bez szczególnych wymysłów, nowych rozwiązań, nieoczekiwanych koncepcji i innych niespodzianek, których nieobecność przyprawia o nudę rozpieszczonych moskiewskich teatromanów.
Jednak "Makbet" "Bagateli" nie jest nudny. Z tej prostej przyczyny, że Polacy stworzyli rodzaj szlachetnego komiksu. Ze sztuki wyłuskano fabułę, a ta, dzięki Bogu, nie należy do ostatnich w dziedzinie światowej dramaturgii. Akcja zaczyna się bezpośrednio od spotkania z wiedźmami. Dalej wszystkie wysiłki reżysera i aktorów skierowane są wyłącznie na rozkręcanie intrygi - tym lepszej, im mocniejszej. Filozoficzne motywy pozostały gdzieś na boku, za to kipią namiętności, obficie leje się krew, nie brakuje krzyku, omdleń i pocałunków. A gdy przeciwnicy Makbeta ostrzą miecze przed decydujaca bitwą, w pierwszy rząd na widowni sypią, się prawdziwe iskry.
Aleksander Domogarow i Danuta Stenka w roli małżeństwa Makbetów tworzy zadziwiająco piękną parę. Niezbyt młoda, ale nadzwyczaj efektowna kobieta o gorącym temperamencie i mocnym głosie, a obok niej aktor o prawdziwie monarszym wyglądzie. Oboje przystojni, zgrabni, gibcy, oboje odziani w lśniacą, skórę - najpierw czarną potem, w drugim akcie - w kolorze skrzepłej krwi o królewskim fioletowym odcieniu.
Staje się jasne, że dla tak pięknej pary (rówieśników, dodajmy) nie ma zajęcia ważniejszego niż miłość. Każda wolna chwilę poświęcają miłości - to zaplanowanej i "metodycznej", to "dorywczej", gwałtownej, pozbawionej rozmysłu. Praktycznie w całym nowowystawionym "Makbecie" psychologiczna zależność męża od żony opiera się na zmysłowości, a fundament zbrodni stanowi seks. Nie jest to oryginalne podejście. W "Bagateli" jednak zbrodniczy małżonkowie niemal nie rozluźniają objęć, atakują się nawzajem pieszczota i bólem, straszliwe słowa przekazują sobie z ust do ust, a pokusa zła przenosi się ta sama drogą, co nieprzyzwoita choroba. Nawet w chwili orgazmu lady Makbet rwącym się głosem knuje krwawy plan, a szczyt rozkoszy osiąga zarazem cieleśnie i duchowo...
Czułości, i zgubnymi namiętnościami przesycony jest cały spektakl, aż do ostatniej sceny, kiedy to przegrany życiowo, pół-oszalały Makbet ostrożnie niesie na rękach martwą żonę, a jej niedorzecznie piękne ciało prześwieca przez cienką koszulę.
Aleksander Domogarow jest wprost stworzony, żeby grać miłość. Kiedy wargami wodzi po szyi partnerki, nie tylko najbardziej oddanym jego wielbicielkom przebiega po plecach dreszczyk. To jednak właściwość jego męskiej natury. Co zaś do aktorskiej profesji - nie może tu nie cieszyć wyraźny rozwój, którego przejawy uwidoczniły się już w zeszłym sezonie w "Niżyńskim". "Makbet" tylko potwierdził, że pomyłki być nie może. Aktor zmienia się, realizujac na scenie rzeczy, których wcześniej nie robił. Tworzy obraz bohatera delikatniejszego, słabszego, bardziej narażonego na ciosy niż dotychczasowe emploi prymitywnego playboya i supermena. Piękny i bezwolny. Wspaniały i zależny. Głęboko nieszczęśliwy w odczuciu własnej bezsilności. Taki był u Domogarowa umęczony Wacław, taki był przez dwa kolejne wieczory Makbet. Wasal, który wyobraził sobie, że jest królem. Jednocześnie bije i kocha swoja żonę, przeplatajac ciosy pocałunkami, próbujac oszukać czy wygnać mieszkającego w niej zbrodniczego biesa. Zdaje sobie bowiem sprawę: nie w jego mocy będzie przeciwstawić się, kiedy bies w końcu zatryumfuje. To zabawne, ale władzy szuka człowiek, którego powołaniem jest - być poddanym.
Polski "Makbet" zrealizowany został w niemodnym już na naszych scenach konstruktywistycznym stylu (choć sensowi sztuki to naturalnie nie przeczy). Rdzawe rury tworzy kilkupiętrowe rusztowanie, z którego Makbet wznosi chwiejna budowlę swojego krótkiego, ciemnego tryumfu.
...W ogóle to wstrzasajaca historia. Dwoje młodych, silny ludzi wkracza na przetarty już szlak politycznej walki i - nie wytrzymuje. Płaca za dokonane czyny najpierw utrata rozumu, potem - życia. Swoja droga, jakież subtelności uważano za normę w czasach Szekspira.
--------------------------------------------------------------------------------
"Moskowskij Komsomolec"; 19 grudnia 2000
Matusia Karabasowa (wł. Marina Rajkiha)
I seks w ciemności świeci
Ciężki okazał się miniony weekend dla Teatru na Małej Bronnej, który szturmowały dwie kategorie widzów: zainteresowani polską wersją Szekspirowskiego "Makbeta" i fani grajacego rolę tegoż Makbeta Aleksandra Domogarowa.
Zaproponowany przez Polaków "Makbet" okazał się ciemny i słabo oświetlony. Nie dlatego jednak, że nie starczyło lamp. Po prostu - taka koncepcja. Ta koncepcja: władza ciemności w duszach ludzkich i w społeczeństwie, okazała się być przez reżysera W. Śmigasiewicza zrealizowana dosłownie. I to jedyny zarzut postawiony spektaklowi przez naszych widzów, przyzwyczajonych do jasnych, efektownych partytur świetlnych.
Pomimo jednak królowania cieni na scenie i prostoty interpretacji Szekspirowskiej tragedii, nie można było nie zauważyć głównej pary - Makbeta i jego lady. Bohaterski generał w wykonaniu Aleksandra Domogarowa był "materiałem" w rękach swojej żadnej władzy żony. To miękki jak wosk, to nieprzystępny jak twierdza. Walka płci zawładnęła cała przestrzenią sceniczna poczynajac od żelaznych rusztowań stanowiących tło, kończąc na podłodze, po której w gorących uściskach przetaczała się namiętna para. Swoja kobieca przewagę aktorka z Warszawy podkreślała gibkości, drapieżnego zwierzęcia i niskim głosem.
W życiu za to okazała się całkowicie otwarta i miła osobą, całkiem nieźle mówiącą po rosyjsku. Przyznała, że z rosyjskim aktorem pracowało jej się bardzo dobrze. Domogarow z kolei dziękował wszystkim po polsku, a widzowie na sali, obok zaskakujaco subtelnej gry, mogli też ocenić jego znakomity polski język. Nawet Polacy twierdzą, że Domogarow mówi prawie bez akcentu. Jednym słowem, wszystko było jak za czasów dobrych relacji polsko-rosyjskiej kultury, które - sądzac po wszystkich objawach - odradzają, się. W każdym razie przybył do Moskwy polski minister kultury, po to właśnie, by podpisać umowę o polsko - rosyjskiej kulturalnej wzajemnej wymianie. Teatr na Małej Bronnej już ją rozpoczał.
19 grudnia 2000
Marina Dolina
Przyjechał do nas dobry Makbet...
W polskiej wersji Szekspirowskiej tragedii główna rolę zagrał Aleksander Domogarow. '
Moskwę odwiedził polski "Makbet" krakowskiego teatru "Bagatela". Zachwycone wielbicielki z niecierpliwością czekały na te występy: przecież Makbeta (czysto po polsku!) zagrał Aleksander Domogarow.
Jego Makbet to nie myśliciel, nie człowiek żadny władzy, ale bohater kochanek. Najmocniejsze atuty spektaklu to właśnie miłosne sceny Makbeta i jego żony. Tworzę, oni piękna pełną, kontrastów parę (on - jasnowłosy bohater, ona zgrabna czarnowłosa jaszczurka). Lady Makbet łasi się do męża i kusi go - rozpala swoimi pieszczotami i pocałunkami. Nie jest diablicą raczej zwykłą kobietą, która kocha swojego męża i życzy mu (jak i sobie samej) tylko szczęścia. A za szczęście, jak powszechnie wiadomo, wszyscy musza płacić, czy to honorem, czy - życiem.
Makbet Domogarowa od poczatku do końca pozostaje pozytywnym bohaterem. Mimo tego, że coraz bardziej pograża się w rzekę krwi, nuty żalu nieustannie dźwięczaw jego głosie. Nawet w finałowym pojedynku z Makdufem Makbet pozostaje szlachetny. Wytrąca Makdufowi z rak miecz, przykłada ostrze do jego bezbronnego gardła, ale w tym samym momencie odrzuca swoja broń i wyciąga sztylet. Pojedynek trwa. Jak przystało na romantycznego bohatera, Makbet ginie z honorem.
Reżyser Waldemar Śmigasiewicz wystawił swój spektakl prawie bez dekoracji. Jest tylko balkon wokół sceny. W pierwszym akcie na scenie stoi jedyne kocioł z wodą, w którym Makbet i jego żona myja ręce po zabójstwie; w drugim - drewniany stół z taboretami, które Makbet porozrzuca w napadzie strachu przed widmem Banka. Z muzyki widz od czasu do czasu słyszy tęskny głos szkockiej kobzy.
W spektaklu dużo jest "nierozegranych" ról - reżyser zbyt sympatyzuje ze swoim Makbetem. Na miejsce "pozytywnego złoczyńcy" przychodzi niepozorny Malkolm. I kiedy już jako następca tronu zaprasza swoich wasalów na koronację, widz niechcący przyłapuje się na myśli: "Co to za król? Domogarow, to znaczy
Makbet, wyglądałby lepiej w koronie". Tu już jednak niczego nie można zrobić. Mimo wszystko - Szekspir.
--------------------------------------------------------------------------------
"Wriemia Kultury"; 17 grudnia 2000
Olga Romancowa
Zakochany Makbet
W teatrze na Małej Bronnej sukcesem zakończyły się występy teatru "Bagatela" z Krakowa. Zwiększone zainteresowanie widzów tragedią Szekspira łatwo wytłumaczyć: główną rolę zagrał tu znany aktor Aleksander Domogarow.
"Nie zobaczę znakomitej Fedry" wołał niegdyś ze smutkiem Osip Mandelsztam. Zdanie to narzuca się zawsze, ilekroć mowa o zagranicznych spektaklach rosyjskich reżyserów lub występach naszych aktorów na zachodnich scenach. Dziś można się tylko domyślać, jakie wrażenie wywierała na widzach legendarna "Maskarada" Anatolija Wasiliewa w Comadie-Francaise, "Trzy siostry" Walerego Fokina w fińskim teatrze Narodowym czy zagraniczne spektakle Kamy Ginkasa. Rosyjscy widzowie nie zobaczą nigdy roli Siergieja Jesienina, którą Oleg Mieńszykow podbił zachodnią publiczność. Makbet zagrany przez A. Domogarowa też mógł odejść w niepamięć, ale przeszkodziła temu umowa o kulturalnej wymianie między "Bagatelą" a Teatrem na małej Bronnej.
Waldemar Śmigasiewicz, reżyser "Makbeta", realizując swój spektakl zrezygnował ze stylu wzniosłej historycznej kroniki z mnóstwem bohaterów i scenami bitew w duchu głośnych filmów Orsona Wellsa czy Romana Polańskiego. Wydobył ze sztuki tylko historię Makbeta. Starannie pozbywając się niepotrzebnych szczegółów, dokonał bezlitosnych skrótów nawet w tych scenach, które tworzą mitologiczno poetycką warstwę tragedii Szekspira. W angielskim teatrze przesądnie nie używa się słowa "Makbet", nazywając dramat po prostu "tą, sztuką". W zdemitologizowanej polskiej wersji niemal nie zostało miejsca na przesądy. Duch Banka to tylko wytwór chorej wyobraźni Makbeta, a Wiedźmy pełnią jedynie rolę sprężyny napędzającej mechanizm akcji. Trudno bowiem, zgódźmy się, nazwać "wieszczymi siostrami" trzech dorodnych, brodatych mężczyzn, ubranych w czarne skórzane płaszcze z kapturami. Przypominają raczej wrogich wywiadowców, którzy przedostali się to obozu Makbeta. Rozgrywająca się na scenie historia przywołuje na myśl psychologiczny, pełen namiętności dramat w duchu "Zbrodni i kary". Wszystko dzieje się w ciemnej, niemal pozbawionej światła przestrzeni. Sceniczna konstrukcja z żelaznych prętów przypomina obnażony szkielet teatralnej dekoracji i sygnalizuje uniwersalność miejsca akcji. Pozbawione historycznej wiarygodności kostiumy są jak scenograficzne wariacje na temat gatunku "fantasy". Partytura muzyczna Krzesimira Dębskiego, w której głosy instrumentów przeplatają, się z naturalnymi dźwiękami, tworzy pełna grozy i napięcia atmosferę. Konflikt zarysowany jest nader precyzyjnie: Makbet musi dokonać wyboru między miłością a obowiązkiem. Domogarow gra prostodusznego i szczerego żołnierza, niezdolnego do dworskich intryg. Przepowiednie Wiedźm mogły okazać się puste, jeśli by nie lady Makbet (Danuta Stenka). Ta bohaterka wydaje się żywym wcieleniem siły zła. Jedyna kobieta w brutalnym i bezlitosnym świecie mężczyzn, odważna jak Amazonka. Lekko jak kotka wspina się po żelaznej konstrukcji, nosi skórzane spodnie, a na uderzenie Makbeta odpowiedzieć może uderzeniem. Zwiazek obu małżonków to dziwna mieszanina brutalności i namiętności. Sceny miłosne reżyser "ustawił" z ostra dosłownościa. Podczas jednej z nich lady Makbet wymusza na mężu zgodę na zabicie króla Dunkana. Po zabójstwie przyciska jego zakrwawione ręce do swoich, doznajac rozkoszy na widok krwi. Żona - demon - kusiciel Makbeta, a zarazem jedyne źródło życiowych sił. Wiadomość o jej chorobie paraliżuje Makbeta. Kilkakrotnie próbuje założyć zbroję, ale pada przytłoczony jej ciężarem. Zazwyczaj epizod z nocnymi majakami lady Makbet, gdy próbuje ona zmyć z rąk krew, jest ostatnim wyjściem bohaterki na scenę. W spektaklu "Bagateli" Makbet pojawia się z martwą żona w ramionach. Jego monolog o marności świata przepełniony jest nieskrywaną rozpaczą. Domogarow gra w tym spektaklu z pełnym oddaniem, pozostaje bardzo organiczny w dość statycznym i tradycyjnym reżyserskim rysunku.
Danuta Stenka o Saszy:
Aleksander Domogarow niezbyt chętnie wypowiadał się o swojej roli: "Będziecie państwo na premierze, to zobaczycie". Podkreślił, że nie znajduje żadnej różnicy między pracą aktorów w Polsce i Rosji. "Zagrałem Makbeta w Polsce, bo w Moskwie nikt takiej roli mi nie zaproponował" - dodał aktor.
Jedyną kobietą w spektaklu jest Danuta Stenka, z Teatru Dramatycznego w Warszawie, grająca Lady Makbet. "Język nie ma żadnego znaczenia, ważny jest człowiek. A to jest tak mięsisty człowiek - myślę o jego duszy - że fruwa ponad językami" - powiedziała aktorka o grze Domogarowa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scarlett dnia Pon 0:37, 27 Sie 2012, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scarlett.
Kompan
Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 3:08, 06 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Z serii "Sasza jest wszędzie", odc. 2634...
Idę sobie do hipermarketu. W hipermarkecie, jak to zwykle bywa, działy i półki... No więc przechodzę sobie koło działu, dokładniej z książkami. O Saszy, rzecz jasna, nie myślę ani ciut ciut Tylko jakoś tak sama rzuca mi się w oczy biografia Danuty Stenki... I mimo myśli o marchewkach, płynie do mycia naczyń i papierze toaletowym, pojawia się TO skojarzenie: jak Stenka - to Makbet, jak Makbet - to Sasza...
Biorę to coś do ręki i o dziwo, mimo kilkuset stron, od razu trafiam na odpowiedni fragment. Tak odpowiedni, że nawet zrobiłam dla Was zdjęcie (kliknijcie, to sie powiekszy)
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
igraine
Kompan
Dołączył: 16 Paź 2011
Posty: 1284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 8:36, 25 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Scarlett, normalnie mistrzostwo świata!
Wyobraziłam sobie jak z przyczajki robisz zdjęcia telefonem komórkowym ukryta za regałem.
Jak prawdziwy detektyw.
Ale ten redaktor, który z nią rozmawia to łajza jakaś i do tego jeszcze okropnie wredna!
>Kłopot w tym, że mało kto go rozumiał< Też coś!
A kto formułuje takie długaśne pytania, że tracą w końcu sens?
Nic dziwnego, że Stenka zamiast skoncentrować się na tym co najważniejsze, czyli na przedstawieniu zaczęła pleść coś o swoim ciężkim życiorysie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scarlett.
Kompan
Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:01, 26 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Nie żebym chciała rozwiewać Ci iluzje, ale było o wiele bardziej prozaicznie...
O regał to jeszcze sobie książkę otwartą oparłam, a zdjęć napstrykałam kilka na spokojnie, zanim ostrość złapałam. Jakoś działy książkowe w hipermarkecie, a raczej ich pustka i brak obsługi, która i tak ma wszystko gdzieś, sprawiły, że nawet nie pomyślałam o wykorzystaniu umiejętności detektywistycznych... A szkoda, taki talent się marnuje...
A redaktor nie tylko cham, ale technicznie beznadziejny i wywaliłabym takiego na zbity łeb. Raz, że w pytaniu mówi już wszystko, więc jej nic nie zostaje, a może powiedziałaby więcej, dwa że sam dokonuje oceny, zamiast pozwolić na Stence, i trzy że atakuje i cham właśnie, więc ona zamiast się otworzyć, może się tylko bronić - i po wywiadzie... A przy dobrym poprowadzeniu mogłaby i o Saszy co nieco opowiedzieć...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scarlett. dnia Nie 15:09, 26 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cranberry
Świeżo upieczony forumowicz
Dołączył: 27 Lut 2014
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 20:55, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
No chapeau bas, chyba do to jej pory nie doceniałam Saszy jako aktora teatralnego, ale w Makbecie jest świetny, majstersztyk. Zresztą cały spektakl niezły, na początku faktycznie trochę bełkocze ale później się czlowiek przyzwyczaja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tosca
Kompan
Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7989
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:02, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Aleksander powiedział w jednym z wywiadów, że " teatr daje warsztat a kino popularność" Według mnie, to bardzo mądre spostrzeżenie, a warsztat A. Domogarova jest doskonały. Widać, że wkłada całą duszę w rolę, do tego jeszcze jest mistrzem w wyrażaniu emocji. Genialna jest scena na zakończenie OiM kiedy Bohun patrzy na Helenę z takim żalem jakby mu żywcem serce wydzierali.
Wiktor to namiętny drań. A jako porucznik Edmund był tak przekonujący, że mnie by też na Syberię nie zaciągnęli.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tosca dnia Śro 22:03, 19 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kate
Kompan
Dołączył: 16 Cze 2015
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 12:25, 17 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Tak, to prawda. Widać, że to bardzo ale to bardzo facet, którego cechuje perfekcjonizm. Czasami, z tego, co pisze autorka, wydawałoby się, że popada w jakiś obłęd sceniczny, że probuje rozebrać osobowość Makbeta na czynniki pierwsze, ale nie jest do końca przekonany, czy koncepcja reżysera jest dobra, czy rady odpowiednie.
Babeczki, ale i tak go kochamy, nie?
https://www.youtube.com/watch?v=Zq93m7olvGk to was powinno zainteresować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Esfir
Kompan
Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:05, 19 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Przede wszystkim wielkie dzięki za wywiad z Justyną Gładyś!
Szczególnie że już jest niedostępny na oryginalnej stronie.
Zazdroszczę Pani Gładyś 2 rzeczy:
kilku miesięcy z Saszą w kontakcie 1 stopnia oraz profesjonalizmu, przebijającego przez artykuł (aż za bardzo nawet, inna kobitka to by się rozpłynęła w zachwycie pewnie ).
Artykuł mówi naprawdę wiele o Aleksandrze Domogarowie, więcej niż wszystko inne.
Zaskakujące, że nie było go słychać z początku, a głos przecie ma imponujący. Wstydził się biedaczek swojego polskiego. Urocze.
I to też ciekawe, że polski był dla niego trudny. Wiadomo, że to jeden z trudniejszych języków, ale że aż tak? Teoretycznie Słowianinowi powinno być łatwiej, ale i to jest mylące.
Możliwe też, że Sasza nie ma jednak zdolności lingwistycznych (co innego wyczucie melodii i rytmu języka, co innego jego poprawna artykulacja).
Także spasiba za filmik z "Makbeta"!
Trochę ciemno i mało widać (i słychać), ale zawsze to lepsze niż nic. Na żywo już nie ma szans obejrzeć.
Żałuję, ze nie widziałam "Makbeta" w Bagateli. Wówczas znałam już Aleksandra Domogarowa, jednak nie wiedziałam, głupia, że takowy spektakl był grany i z jego udziałem... (i jeszcze z Danutą Stenką, którą też bardzo lubię!).
Jeszcze tak sobie myślę, że w tym czasie mogłam nawet minąć Saszę przypadkiem na krakowskiej ulicy, Rynku, Plantach (gdziekolwiek), nie wiedząc KOGO mijam.
Na osłodę dla Was i dla siebie ulotka-program z "Makbeta" (w tym zdjęcia z wiadomo kim ) - [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Wto 0:07, 19 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ada
Kompan
Dołączył: 22 Cze 2017
Posty: 13135
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:42, 30 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Obejrzałam spektakl na youtubie. Ciemnawo trochę, ale fajnie, że jednak filmik jest. Parenascie lat temu nie było takiego dostępu do netu i tak łatwo coś nakręcić. Dziwne, że filmik powstał. Ale mialam czasem problem ze zrozumieniem Saszy. Czasem mówił niezrozumiałe, a czasem to dźwięk był słaby.
Ktoś zwrócił uwagę na to, jak Domogarow całuje Stenkę na koniec spektaklu? W usta. Parę razy. Inni aktorzy promując spektakl lub film calują się w policzek, a Domogarow całuje w usta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nika
Kompan
Dołączył: 27 Cze 2017
Posty: 10423
Przeczytał: 5 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:24, 09 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Ada napisał: |
Ktoś zwrócił uwagę na to, jak Domogarow całuje Stenkę na koniec spektaklu? W usta. Parę razy. Inni aktorzy promując spektakl lub film calują się w policzek, a Domogarow całuje w usta. |
Ja obejrzałam tylko powyższe. Matko kochana, to on widocznie miał tak od zawsze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|